Witajcie:)
Miało być o robótkach szydełkowych albo szyciowych, ale kredens się wprasza już od Świąt w grudniu, a tu już marzec za progiem, więc jeśli nie teraz to kiedy?? Jestem jakaś niesystematyczna, ale wpływ ma na to kilka spraw, również wydarzeń u koleżanek blogowych, które mnie poruszyły i tak jakoś było i jest dziwnie w duszy i na sercu......
Kredens kuchenny z lat pięćdziesiątych dostałam gratis od teściowej mojej koleżanki można powiedzieć znienacka...jeszcze w sierpniu ubr., cały listopad mój M. przeprowadzał jego metamorfozę w każdy weekend...na święta był gotów i do mnie należała najprzyjemniejsza część zadania:))
Nastąpiło tez ogólne przemeblowanie.....ale zyskałam dużo miejsca na kuchenne skarby:) Farba akrylowa wodna w kolorze białym i waniliowym oraz nowe klameczki sprawiają, że jest taki jak pudding:)
Etażerka przeskoczyła z bufetu na stół na razie...ale czy tak może być??? jak sądzicie?? Postawiłam też na granatowe dodatki, gdyż jak się okazuje to jeden z kilku nowych modnych kolorów.
No i ta ściana jest jeszcze w fazie tworzenia...to krzesło musi stąd wyjechać ....i co dalej.....burza mózgów by pomogła na pewno ♥
Tak ów mebel wyglądał w oryginale....chyba nieprędko weźmiemy się za takie gabaryty!!
Na kominku mini kolekcja koników a poniżęj konik na biegunach jakiego spotkałam gdy byliśmy w ubiegły weekend w Krynicy Zdrój i Muszynie.
A na koniec ciasteczko Napoleonka z miejskiej cukierni i oczywiście caffe dla moich ulubionych odwiedzających, ponieważ cały weekend leżę pod pierzyną a mój M.donosi mi na tacy posiłki i desery miałam czas napisać do Was
a teraz będę do Was zaglądać, żeby nie było, że jestem niepoprawna......pozdrówka
a teraz będę do Was zaglądać, żeby nie było, że jestem niepoprawna......pozdrówka
Bea
Moja Mama miała kiedyś identyczny kredens w kuchni! Nie wiem co się z nim stało, w każdym razie na środku między tymi dwoma zamkniętymi szafeczkami stał zawsze chlebak, pamiętam to jak dziś... I pamiętam gdzie stał olej i ocet, oraz gdzie znajdowały się makarony... Kurcze, pewne wspomnienia zarywają się w człowieku chyba na zawsze. Twój Facet wykonał kawał dobrej roboty, bo tak jak patrzę na zdjęcia "sprzed", to miał nie lada wyzwanie... Wyszło bardzo fajnie, chociaż Ja bym cały pomalowała na biało. Na ciasto wolę nie patrzeć, bo jeszcze się pokuszę i zaraz zacznę przetrzepywać wszelkie moje schowki słodyczowe....
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
U mnie w domu był tez kredens ale podobny, nie wiem jak to się stało,że go nie zachowałam, a pamiętam jeszcze mały kredensik z kuchni babci....oj te wspomnienia....Pozdrawiam Dorotko:)
UsuńKredens jest uroczy i słodki, pasuje idealnie :) Wszystko mi się bardzo podoba, nawet te niebieskie dodatki,których w swoim domu w ogóle nie przyjmuję, a u innych wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńLeniuchuj i kuruj się, Kochana :) Buziaki serdeczne :)
I druga Dorotka...kochana jestem jeszcze chora:(( a dodatki niebieskie uznałam dopiero jak w ubr. dekorowałam altanę , wtedy mnie urzekły:)Całusy:)
UsuńKredens odrestaurowany bajkowo. Wiem ile to pracy kosztuje. Za to jest bardzo pojemny i wiele kuchennych skarbów pomieści. Mam jeszcze jeden taki w piwnicy, czeka na lato. Bardzo lubię niebieskie szkło, zwłaszcza kobaltowe. Pozdrowionka i wracaj do zdrowia. :)
OdpowiedzUsuńTereniu, wiem, bo widziałąm na Twoim blogu kredens przez Ciebie odnowiony, nawet pokazywałam mojemu M. żeby sie wzorował. Kobaltowe szkło jest piękne:))
UsuńRowniez przypomnialam sobie taki kredens. Ten wyglada wyjątkowo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziekuję bardzo i pozdrawiam:)
UsuńJa postawiłabym na pastele, tak jak za szybkami kredensu :)
OdpowiedzUsuńPastele uwielbiam, ale nieraz trzeba troszkę pokazac pazur:))Pozdrówka:)
UsuńKuchenne kredensy z czasów mojej babci były powszechne. Nie każdy potrafi o nie tak zadbać, warto. Pięknie jest u Ciebie. W kącie nad krzesłem stylowa półeczka lub zegar świetnie by wyglądały.Jak się ma troskliwego pielęgniarza, to choroba jest mniej przykra.Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńIwonko, pielęgniarz dbał całą niedzielę, a teraz cóż...choroba nie mija, byle do wiosny:)O zegarze w kąciku pomyslę") Całusy:)
UsuńBeatko! Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńTwój Mąż się napracował a efekt zaskakujący. Domyślam się, że jest z siebie bardzo dumny. Kredens jest przepiękny. Teraz jest przypuszczalnie cudowniejszy niż kiedyś w oryginale.
Narobiłaś mi ochoty na napoleonkę. Takiego ciacha nie jadłam "sto lat". Muszę poszukać w jakiejś cukierni.
Serdecznie pozdrawiam:)
Luciu, nie musisz sie nawet podpisywać, a ja wiem,że to Ty, płynie od Ciebie wyjątkowa aura...coś w tym jest. Napoleonki królowały całe wieki temu, ale niektórzy jeszcze podtrzymują tradycję a ja ją popieram.:) Dziekuje za uznanie dla mojego M. był bardzo ukontentowany:))
UsuńKawał dobrej roboty wiem bo ja też swój odnawiałam:)) Dokładnie taki miała też moja babcia. Szybki były przysłonięte koronkowymi wstawkami zrobionymi przez moja mamę. Z lewej strony w tej małej szafeczce były zawsze cukierki:) Tyle lat a ja nadal pamiętam. Do tego była jeszcze półka z szufladkami i mały pomocnik. I może to w miejsce krzesełka?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
PS. Dzbanek i cukiernica w zielone różyczki to moje marzenie. Mam po mojej babci z takim motywem 3 kubki. Pilnuje ich jak największego skarbu.
ALu, ja tez pamiętam co było w kredensie mojej mamy, Ba! nawet w kredensie babci....a jak zechcesz do mnie przyjechać dzbanek i cukiernica mogą być Twoje, gdyż akurat nie łączy mnie z nimi specjalny sentyment:)))Zastanów się:)
UsuńBeatko dziękuje, bardzo dziękuje. Jest mi niezmiernie miło:)) Odwiedzę Cię z przyjemnością, ogromną przyjemnością.
Usuńściskam mocno
:))))♥♥♥
UsuńWspaniały kredens!!! Piękne zdjęcia i prześliczne dekoracje!!! Zdrówka życzę!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i dziękuję:)
UsuńKredens świetnie wygląda i podobają mi się uchwyty. Zimowy wyjazd na weekend pewno był przyjemny. Zdrowiej !
OdpowiedzUsuńDziękuje Gigo, a wyjazd był udany i odstresowujący...pozdrawiam:)
UsuńPepa z nami nie jeździ do strusi, bo raz udało jej się wejść do ich zagrody i od tego czasu się boimy. Pepa była u córki :)
UsuńNo, bo już sie martwiłam:))
UsuńKredens jest świetny ! Fantastyczna metamorfoza ! Etażerka też bardzo mi się podoba. Beatko, Twój dom jest pełen niezwykłych skarbów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :))
DZiekuję ANiu, chyba masz rację, może niekoniecznie skarbów ale róznych bibelotów, pamiątek itd...pozdrawiam:))
UsuńTwój kredens, to prawdziwe cacko:) Wygląda przepięknie:) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana, a zdrowie juz by mogło wrócić...apsik! Muszę zajrzeć co nowego uszyłaś kochana:))
UsuńDziękuje kochana, a zdrowie juz by mogło wrócić...apsik! Muszę zajrzeć co nowego uszyłaś kochana:))
UsuńŚwietny kredens i piękny kolorek - uwielbiam takie metamorfozy - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło mi Wandziu, dziękuję:))
UsuńBeatko , kredens wyszedł rewelacyjny . Kosztował wiele pracy , ale dla takiego cudownego efektu warto było. Otoczenie kominka cudne . Ciacho mam nadzieję , że smakowało tak jak wyglądało . Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMarysiu, pracy było wiele, ale teraz juz cieszy pod kazdym wzgledem...a ciacho było na dwie tury takie słodkie:))
UsuńKredens jest świetny. Patera również. Fajny klimacik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
:)))) Dzięki
UsuńI mnie znany jest ten kredens. Zawsze wiedziałam, że ma swój potencjał bo jest z porządnego materiału zrobiony i mimo, że stał się niemodny, oklepany to może być znów piękny. I twój jest właśnie tego dowodem i Wasza praca. Gratuluję, wygląda fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wile osób pamieta te kredensy z lat 50-tych chyba, a u niektórych jeszcze sa w domach, dziekuje za wyrazy uznania:)) Pozdrawiam:)
UsuńPięknie jak zawsze u ciebie kochana - kredens taki miałam potem wylądował a altanie a potem nawet nie chce mi się wspominać teraz chcę taki zrobić na zamówienie z drewna koszt nieduży bo 500 zł więc się chyba nie będę zastanawiać - buziaki ślę i porywam kawałek tego pysznego ciacha bo mam znów zaległości na blogach - buziaki śle - Marii
OdpowiedzUsuńTo sie nie zastanawiaj, bo ja teraz wiem dlaczego te kredensy kosztuja ponad 2 tys. materiały i praca...a sam kredens??? Pozdrawiam:)
UsuńMoja babcia ma identyczny kredens i od jakiegoś czasu chodzę wkoło niego, ale nie mam gdzie go wstawić!!!! Nie wiem nawet, co mam napisać, bo tak tu u Ciebie pięknie, że dech zapiera! Normalnie magia!!! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, własnie najwiekszy problem z metrażem...powoli to odczuwam:)) Całuski:)
UsuńUroczy kredens zmajstrowaliście. Mnie się też taki marzy, tylko niestety w mieszkanku blokowym nie mam dla niego miejsca. Najchętniej uciekłabym na wieś do drewnianego domku i tam sobie rękodzieliła i odnawiała piękne starocie. Ale póki co to marzenia. Pozdrawiam rozmarzona Twoim postem:))
OdpowiedzUsuńMamy identyczny kredens po moich rodzicach. Na razie stoi w spiżarce i są plany na niego.
OdpowiedzUsuńTwój wygląda fantastycznie po odnowieniu..urocze są te dodatki z różyczkami...
Konik na biegunach...aż milo sobie przypomnieć to swoje na nim huśtanie. Jak to było strasznie dawno....
Za ciastko dziękuję, bo sobie postanowiłam w Poście odmawiać....ale chetnie bym się poczęstowała, gdyby nie to, bo jestem łasuch....
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Pamiętam taki kredens! Stał u babci w kuchni i był w kolorze jasnego miodu. Nawet sobie nie wyobrażam ile pracy włożyliście w jego odnowienie ale wyszło wspaniale.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam cieplutkie pozdrowienia.
Slodki kredens:) Moja babcia miala wiekszy, byl pelen skarbow. Niestety wymienila go na nowoczesne szafki. Coz...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci sle:)
Dokładnie taki sam kredens stał w kuchni mojej babci...wróciły wspomnienia...to były piękne czasy ♥ Piękne zdjęcia w cudownym klimacie wprawiły mnie w dobry nastrój ♥
OdpowiedzUsuńTwój kredensik po metamorfozie cacuszko.
OdpowiedzUsuńIdentyczny mebel stoi u mojej ciotki w rupieciarni.
Czuję, że przygarnę nieboraka:)